Tajlandia w listopadzie..
Emocje opadły. Jetlag minął. Juz prawie minął tydzień jak wróciliśmy z Tajlandii i myślę, że mogę już co nieco się wypowiedzieć o naszej wyprawie.
Tego posta miało nie być. Ten blog miał nie istnieć jako blog tylko jako miejsce moich notatek, gdy przygotowuję się do wyjazdu. Jednak to co zobaczyłam i jak odbieram Tajlandię, to co przeczytałam przed wyjazdem na innych blogach i to co naogladalam sie na instagramie spowodowało, że muszę stanąć prawdzie prosto w oczy i ujawnić moje spostrzeżenia.
Znajomi nalegali wręcz, żeby uzmysłowić innym, wybierającym się po raz pierwszy do Tajlandii, jaka jest rzeczywistość, a jakie instagramowe foty. Owszem nie powiem, krajobraz i lazurowa woda sprawia, że nie możesz oprzeć się i musisz cykać foty jak szalona,a potem wrzucić je na insta.
Ale nie tylko krajobrazem człowiek żyje będąc w Tajlandii:)
Do wyjazdu z Tajlandii przymierzałam się chyba z dwa lata. Ale było tak: jednak nie tym razem,pojedzmy tam.. a może tu? Chodź pojedziemy ze znajomymi tam.. i tak dalej i tak dalej..
Do tej pory jeździliśmy wszedzie z dzieciakami.
Odkąd się urodzili, to jest to pierwszy nasz wyjazd na dłużej, dalej, bez nich. Był jeden krótki, przedłużony weekend do Lwowa ze znajomymi, w marcu tego roku. Ale to się nie liczy :p
Do Tajlandii tez mielismy lecieć w 4. Ale przed wyjazdem nasłuchaliśmy się opowiadań od znajomych i zaczęły sie rodzic wątpliwości. Jeszcze w styczniu myśleliśmy,ze lecimy w 4 z dzieciakami. Zaczęliśmy juz ich szczepić, ale jednak im bliżej było wyjazdu, w okresie wakacji podjęliśmy decyzje,ze jednak lecimy sami.
No może nie tak do końca,bo jednak ze znajomymi. Ale jednak bez dzieci..
Z perspektywy czasu, stwierdzam,ze dobrze zrobiliśmy. Zrobilismy rozeznanie. Wiemy gdzie moglibyśmy spokojnie z nimi poleciec, a co unikać ..
Takż zapraszam Cię na kolejne posty z Tajlandii.
Będzie sporo zdjęć oraz informacje praktyczne :)
Pozdrawiam,